niedziela, 27 listopada 2011

dzialamMode;



Do kanapki doszło kilka nowych złączek ale dalej gdzieś, coś, kogoś czasem nie łączy... Wprawdzie po przelutowaniu większości połączeń udało się toto jakoś wprowadzić w tryb działania ale podłączać na obecnym etapie do potencjalnych obcinarek do palców polecałbym tylko domorosłym naśladowcom "Texas Chainsaw Massacre" czy innej jatki. Zresztą kłopotu nie ma - elementy mechaniczno-elektryczne czyli silniczki, śmigiełka, itp, o ile nie są jeszcze skłądane za miskę ryżu to leżą sobie w kartonie w jakimś sklepowym magazynie na dalekim wschodzie i czekają na kliknięcie "ADD TO CART". Owy klik spodziewany jest jakoś w przyszłym miesiącu więc mam jeszcze trochę czasu na pracę nad ogólnie pojętą niezawodnością mojego 'sprzęta' i kombinację z czym to ustrojstwo można jeszcze sprzęgnąć...

Możliwości jest wieeele... :)



czwartek, 24 listopada 2011

Kanapka z pająków.

No dobra. Trochę mnie te podstawy przerosły. Ogólnie rzecz ujmując moja zawartość czaszki zaczęła być gąbką - taką już trochę zfatygowaną, którą najpierw coś wchłania by po chwili to wszystko z siebie wylać.  Rozwiązanie? Trzeba iść na skróty :)

Zabrałem się więc za łączenie ze sobą elementów skłądających się na mózg elektronowy i błędnik w jednym przyszłego pojazdu latającego wgrywając jednocześnie gotowy program do obsługi wielowirnikowców.




Ponieważ po pewnym czasie konstrukcja zaczęła przypominać lekko kłopotliwy, raz działający a raz nie splot kilku pajęczaków w niedwuznacznej sytuacji, po pobieżnym zanotowaniu jakie mają między sobą relacje byłem zmuszony przenieść ich romanse na inną płaszczyznę i zrobić z nich coś na krztałt kanapki. 


Kanapka okazała się być w formie dość elegancka, kompaktowa i co ważniejsze działająca.
Niestety radość nie trwała długo - działanie zakończyło się przy podłączaniu kolejnego chętnego do spółkowania czyli odbiornika. Nie było fajerwerków więc jest szansa, że to tylko chwilowa awaria.

Bądzie nad czym gdybać w weekend mając we krwi pozostałości piątkowej rozpusty :)

poniedziałek, 21 listopada 2011

Program dżdżownica.

 Dziś w podskokach wróciłem z poczty rozradowany rozrywając pakunek, odśpiewując w niebogłosy wszelkie pieśni radości, które przychodziły mi do głowy (trochę koloryzuję - ogólnie jestem mało ekspresyjny). I oto jest! Mały bohater imprezy - Arduino Nano!


Podłączenie kolegi do laptopa nie zajęło wiele czasu i zaczęło się wpinanie do płytki stykowej gdzie popadnie wszystkiego co było pod ręką (pozwolę sobie nie wymieniać).
Po wyeliminowaniu wszystkiego co w sposób oczywisty tam nie pasowałowo na placu boju pozostało kilka diod LED, rezystory (to te od pasków) i potencjometr.


Nadszedł więc czas na "uszycie jakiegoś kodu" zmuszającego te gadżety do jakiegoś działania i przypomnienie sobie paru podstawowych poleceń z czasów moich prób programowania w BASIC'u na Atari. Oglądając przykłady znalazłem pewne znajome komendy - jakieś "for" i "if" - ale na tym z gróbsza koniec. No ale od czego jest internet w którym to roi się od wszelkiego rodzaju tutoriali - od takich dla absolutnych "nieogarniaczy" do takich dla "wymiataczy".
Po godzince/dwóch nauki i intensywnym użytku dwóch powszechnie stosowanych kombinacjach klawiszy - proszę! Coś tu nawet zadziałało!


Na dziś niestety koniec... Co mogę powiedzieć - Polecam! :)

Pyszna herbatka od żony :*

sobota, 19 listopada 2011

Sobota.

Czyli dzień w którym nieodłącznym towarzyszem jest syndrom dnia poprzedniego.
W takim stanie ducha i ciała lutownica i inne precyzyjne narzędzia raczej nie trafiają tam gdzie się je kieruje więc o ile nie chce się stworzyć czegoś zupełnie nieoczekiwanie nowatorskiego lepiej się trzymać od nich z daleka. Zacząłem więc czytać o podstawowych elementach elektronicznych czyli rezystorach. Dowiedziałem się, że to cudo inżynierii służy do stawiania oporu przepływającemu prądowi, ma różne kolorowe paski, ktore po uprzednim rozszyforwaniu oznaczają ilość jakiś jednostek określanych grecką literą która często jest spotykana na żaglach niewielkich jednostek pływających po mazurach (o taką - Ω).

Co to dla mnie oznacza? Jeszcze nie wiem.

Jadę spędzić resztę dnia na zakupach...

piątek, 18 listopada 2011

Poczta Polska...


Listonosz ostatnio uparcie zostawia w skrzynce awizo zamiast sprawdzić
czy ktokolwiek jest w lokalu - a zazwyczaj jest (ja). W związku z tym, że czekam na kilka przedmiotów nie tylko związanych z tym projektem a nie lubię łazić do pobliskiego Urzędu Pocztowego
zlepiłem na szybko 'diwajs' który mógłbym upchnąć do skrzynki na listy i obserwować
kiedy 'dziad listonosz' ukratkiem podrzuci owo "zawiadomienie/zawiadomienie powtórne"
wśród stosu ulotek zachęcających do skorzystania z usług salonów kosmetycznych, sushi, pizzy, przedszkola i nie wiadomo jeszcze czego. Może zdążyłbym go wtedy złapać,
wykrzyczeć co o nim myśle albo przynajmniej grzecznie poprosić o paczki.
Niestety, plan się nie powiódł. Metalowa skrzynka na listy skutecznie odcięła wszelkie fale radiowe wydobywające się z nadajnika i zamiast wizji albo chociaż samej fonii popatrzyłem sobie tylko
na echo wielkiego wybuchu...

Wracam więc do punktu wyjścia - jeśli wszystko pójdzie dobrze znów dokopię się do awizo w skrzynce po czym będę musiał odstać swoje na poczcie...

czwartek, 17 listopada 2011

Zakupy...

Arduino Nano zamówione, czekam. Dotarły dziś kontrolery do Nintendo Wii, czyli  Motion Plus
 (o dziwo oryginalny) i Nunchuck (chińska podróbka - ciekawe czy zadziała). 
Już rozebrane i powyciągane co trzeba, czyli elektronika z żyroskopami (z Motion Plus) 
i akcelerometrem (z Nunchucka)...

 
 Przy okazji taka zabawka i pierwszy zaawansowany układ elektroniczny zaliczony :)



Wstęp.

Wiedziony odwieczną chęcią poznania meandrów urządzeń zawierających jakieś scalaki, ścieżki, diody, itp, trafiłem na coś co zwie się Arduino. Owo ustrojstwo poza tym, że służy między innymi do zabawy w młodego elektronika pozwala przy pomocy pewnych wnętrzności z innych zabawek dość skutecznie kontrolować maszynki latające czyli wszelkiego rodzaju multikoptery - coś, na co od dłuższego czasu miałem chrapkę.
Będę próbował połączyć przyjemne z przyjemnym, poznać trochę z tej całej elektroniki i przy okazji skonstruować coś co ma szanse się unieść w powietrze nie zabijając od razu nikogo w pobliżu (czyli prawdopodobnie mojej osoby).

Czeka mnie trudna droga...