piątek, 2 grudnia 2011

I2C

I2C - hasło które przez kilka ostatnich dni spędzało mi sen z powiek - co to do cholery jest, pytam się!
A jest to (niewykluczone że coś pokręciłem i chodzi o coś zupełnie innego) protokół transmisji pomiędzy arduino a (między innymi) regulatorami obrotów czyli czymś co tłumaczy wszystkie fanaberie jednostki centralnej w stylu: "kręć wolniej! Nie! Szybciej! Albo jednak Stóóój!!" na język zrozumiały dla silniczków dostarczając im przy okazji energii elektrycznej.
Żeby sprawa nie była zbyt prosta taki regulator (ESC, regiel, rygiel, jak kto woli) fabrycznie nadaje w jakimś obcym narzeczu i trzeba go sobie do współpracy z arduino lekko zmodyfikować (może i nie trzeba - moje czytanie ze zrozumieniem jest dalekie od doskonałości... W każdym razie nie zaszkodzi).
Przeróbka wymaga posiadania mikroskopu przynajmniej elektronowego, cieniutkich drucików, ręki która potrafi przez więcej niż dwie sekundy utrzymać kubek z płynem nie rozlewając go, precyzyjnej lutownicy, programatora lub kilku rezystorów (ci od pasków) i komputera z portem LPT oraz tajemnej wiedzy Wielkiego Elektronika. Nie posiadam żadego z tych elementów. Na dodatek operację trzeba by było przeprowadzić bezbłędnie cztery razy - odpada.

 Zwęszyłem okazję na stosunkowo tani zakup regli które już jakaś dobra duszyczka nauczyła czego trzeba i odrobinę naginając ostatnie postanowienie (nie było "ADD TO CART" tylko potajemy 'deal' na pewnym forum) dobiłem targu.
Przesyłka po dwóch dniach wylądowała u mnie. Wstępny efekt prezentuje się następująco:


Od pająka zacząłeś, na pająku skończysz - brzmi staropolskie przysłowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz